Prywatki,randki czyli poznawanie świata "odrobinę"dorosłego z modą w tle.
Z braku miejsca spotkań dla młodzieży kwitły wszelakie prywatki czyli potańcówki w domach...a jak prywatki to finałem były randki .Różnie to wygladało kiedyś, ale z dziewczynami nie było łatwo ze względu na pilną kontrolę rodziców...rannny !! co wymyslało się aby spotkać się z tą "wymarzoną"...chłopcy mieli łatwiej ich tak nie pilnowano..ale dziewczyny w wiekszości miały przerąbane..Randkowanie zaczeło sie gdy mialem 15 lat,wiadomo dorastanie ,burza hormonów...wszyscy to przeszli i mniej więcej u kazdego to podobnie było.O stosunkach męsko -damskich tak dostępnie jak dziś to nie bylo,wiadomo dziś świat poprzez internet stał sie globalną wioską,wszelkie informacje można mieć po jednym kliknięciu ale wtedy to tylko jeden od drugiego wiedział co i jak.Kumpla ojciec plywał na statkach (dla nas to on byl krezus!)to podkradal ojcu "świerszczyki"(pół pornograficzne pisemka)jak np"Playboy"..dziś te pisma są normalnie w kioskach a kiedyś można było za takie coś dostać się do paki..tak..tak komuna stała na straży obyczajności bardziej niz kościoł...I ogladaliśmy rozkladówki..az wypieków dostawaliśmy na widok tych gołych tyłków..hihihi..dziwowaliśmy się czemu one są wystrzyżone a jeden starszy kumpel powiedział że to dla higieny aby nie śmierdzialo...hahaha...i święcie w to wierzyliśmy..oj ..czasy ..czasy.
Samo pójście na randkę to była cała przeprawa...no bo najpierw kasa..(choćby minimalna)potem ciuchy,domywanie się i cała butelka kolońskiej na siebie ..hihi..no tak się uważało że jak się już pachnie ..to się jest kimś...całe szczęście że tata dobierał sobie dobre wody po goleniu...raz miał nawet "Brutala"ale nie to dzisiejsze badziewie ..co nie nie ma nic wspólnego z prawdziwym...to był zapach!..z daleka czuć było jego specyfikę.miał coś w zapachu z innego świata ..taki "pewexowski"Jak była pogoda ..to żaden problem ...szło się na spacer..oczywista do lasu chojnickiego,tam były ławeczki ...z dala od "starych",można było się poprzytulać ..za rączki się ściskać..tak..tak ..za rączki!..o czymś innym można było zapomnieć..!hihi.i co najważniejsze w pogodę..to to że o kasę martwić sie nie było trzeba..........gorzej jak był deszcz...albo zimno...wtedy pozostawała "Muszelka"..lub sala bezalkoholowa w "Pomorzanie"a wtedy trzeba było miec choćby na najmarniejszą herbatkę(kawy nie lubiliśmy wtedy)a jak się miało gest to nawet butelkę Pepsi.
Prywatki tzw to odbywaly się w domach tych co mieli miejsce aby taka imprezkę zrobić,jak wiadomo wielu z nas nie miało "salonów"w tamtych czasach jak ktoś miał 2 pokoje i kuchnie to już bylo coś!...często było tak że ludzie mieli pokój i z czymś co mialo być kuchnią..i żyli tak po 4-6 na tym,i powiem wam że nikt specjalnie nie narzekal..ot było jak było..ważna wtedy była więż w rodzinie,wzajemne wspomaganie i cieszenie się z każdej rzeczy jaką dzień przyniósł..Więcej było spraw co robilo się razem,troska o np.młodszego brata czy siostre..dzieciaki wtedy bardzo szybko robiły się samodzielne..życie szybko uczyło dawać sobie radę..taka konieczność...jak dziś spogladam na dzieciaki ,wychuchane ponadmiare,wiecznie zapatrzone w siebie(nie wszyscy oczywiście).Gdzie ten czas gdy ulice ,podwórka były pełne dzieciakow??..gdzie gwar ,piski i śmiechy?..zamarło to jakoś,stalismy się dla swoich dzieciakow nadwrazliwi..nie dajemy im poczucia wolności....czyli co??żandarmeria polowa...hihi.Niedawno zadzwonili do mnie ludzie z uniwerku III wieku...o cholera!!...taki stary jestem?....zadzwonili i co??mam im opowiadać o Czersku? ...upps ciężko będzie,chyba nie umiem,wolę pisać......zobaczymy jak to będzie.
OO...oo! długo mnie tu nie było...ale co zrobić wakacje plus różności zaległe takie że "zapuściłem"trochę tego mego bloga...spokojnie naprawimy to,jakoś to się da.
Na temat mody w tamtych czasach wiele już napisano cóż każdy pewnie wie co to za spodnie"dzwony"czy też "szwedy"hee..hee,,z małymi kieszeniami na zewnątrz.
Krawiectwo miało raj i wielkie "żniwa",kupić się tego nie dało...więc w moim przypadku pozostał krawiec Sieracki z Targowej,naprawdę mistrz nad mistrze ,tak kombinował żeby to extra wygladało i było odrobinę ładniejsze niż inne spodnie.Oczywista szczytem wszystkiego były ciuchy z Pewexu....eee to był inny świat,inna bajka.Cenne były Wranglery ale te dopiero póżniej,najpierw były Lee..prawie 9 dolców za spodnie i Levisy..ale te grube, solidne ...niebieskie marzenie każdego nastolatka.Kto mial krewnych zagranicą ten wie co to znaczyło.Gdzie ten czas gdy pół litra żytniej z kłosem kosztowało 65 centów..a paczka cameli (oczywiście bez filtra)40...45 centów,piszę oczywiście o cenach w Pewexie..Pewex był na nasz powiat jeden ,tylko w Chojnicach...a pózniej w Czersku na dole hotelu naprzeciw dworca...zapach tego sklepu do dzis pamiętam...nie da się tego zapomnieć.
Właśnie tak było.Fajne czasy,szkoda,że nie wrócą.Chodziłam na spacery nieco dalej,bo na mostek ,koło torów Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak , tak lasek chojnicki i Muszelka, to były czasy, fajnie tak powspominać, :)
OdpowiedzUsuńO tak to był czas .wino zamkowe na ciepło w muszelce .piwo barkas w pomorzance .a potem dom kultury i dyskoteka.
OdpowiedzUsuńZrobił Pan sobie wakacje od pisania?Szkoda,bo ciekawie Pan opowiada.
OdpowiedzUsuń