wtorek, 8 października 2013


Centrum


Czersk w zasadzie nie miał swego centrum...inne miasta miały rynki,ratusze itp..W Czersku była tzw "ulicówka" jak na wsiach,gdzie wzdłuż głównej drogi wszystko sie rozwijało.Wyznacznikiem centrum Czerska był kościoł i magistrat..(za moich czasów ta nazwa zawsze była obecna)czyli gmach siedziby władz miasta.Centrum to głównie ulica Kościuszki,przy niej były sklepy i lokale.Glównym lokalem była "Pomorzanka"...czyli jak sie potocznie mówiło "U Jagali"..bo tak poprawdzie to była własność Państwa Jagalskich..ale za moich czasów "szalało tam PSS".Pierwszym sklepem na styku Kościuszki i Starogardzkiej był sklep p.Rogańskiego(zaznaczam iż to był całkowicie prywatny sklep),czego on tam nie miał ..wszystko!..od cympletek i korków do strzelania do części rowerowych..a co najwazniejsze miał plyty pocztówkowe,ci co mieli adapter "Bambino" wiedzą o czym pisze.Tam poznawalem pierwsze utwory The Beatles i Rolling Stonsów.Czerskim zwyczajem jak sie mówiło o jaki sklep chodzi to wiadomo "u Rogany".Obok sklepu Rogańskiego był sklep z artykułami metalowymi prowadzony przez p.Mroczyńskich..Tam można było kupić gwozdzie ,śrubki..i co najwazniejsze blaszki do łyżew..ale na ten temat rozpisze sie pózniej w innym rozdziale.Po drugiej stronie ulicy byl sklep ogólnospozywczy prowadzonej przez Panią Pacek(nazwany jako sklep "U Packa").Dalej była drogeria...bardzo lubiłem tam wchodzic ze względu na zapachy..miały taki posmak wielkiego świata.A najlepsze miał ten sklep na świeta Bożego Narodzenia...chodzi mi o wystawe sklepową..ranny ! całymi minutami potrafiłem sie gapić na te cudeńka złożone z bombek szklanych ,różnych "szpiców"na choinke ,gwiazdorki i gwiazdory...i anielskiego włosu full srebnego i złotego..normalnie magia!.Sklep prowadzila za mnie p.Szlachcikowska.razem z p.Glaner(pewny nie jestem)Obok drogeri był sklep z materiałami prowadzony przez Pana Gierszewskiego,postawny facet.sprawiał wrażenie dbałości i rygoru w sklepie.Gdy klientów nie było lubił wystawać przed sklepem,pamietam jak były modne spodnie "dzwony"koniecznie czarne to doradzał ile trzeba materiału na spodnie tylko po wyglądzie takiego osobnika jak ja ....nigdy sie nie pomylił.Dalej był skup butelek nasze zródło kasy na kino czy "papierochy"Skup miał ciekawą brame z orłem..co tam kiedyś było ..nie mam pojecia..ale wydaje mi sie że ma to cos wspólnego z orłem co kiedyś dawno..dawno temu był na dachu drogerii(kamienica należała wtedy do Państwa Kalinowskich.)Czasem tego orła można spotkać na starych zdjęciach z Czerska.Pasmanteria pod nazwą Karolinka sprzedawała wszystko,,,, tasiemki,guziki, nici ale tez koszule i wszelakie bluzki.Kiosk "Ruchu" to miejsce też szczególne gdzie codziennie latałem o godz 17 po "Dziennik Wieczorny"i nie dlatego że wiedzy o życiu kraju i regionu pragnąłem a tylko dlatego że na ostatniej stronie był komiks czarno-biały...oj przeżywało sie przygody Zorro.."Jeżdżca bez głowy"czy "Dwa nagie olstry"..i wieczne kombinowanie jak zdobyć 50 gr...owszem gdyby nie było innych pokus to te 50 groszy zawsze jakoś by sie dało załatwić..ale był jeszcze "Landus" i napoleonki..irysy sezamkowe..masa zastanowień co warto...dylematy okropne ..hihi.Poczesne miejsce na ulicy Kościuszki miał Super Sam..tak naprawde to ani nie był super ani też sam...ale fakt można było podchodzić do połek i samemu brać towar.Ceny jakoś się przeddefiniowały  w porównaniu do dnia dzisiejszego.Biorąc za średnią ok 2000 tyś złotych(oczywista to średnia!! z reguły niewiele osob miało ja )Przykładowo  masło roslinne  około 8 zł,czekolada "22lipca E.Wedel..już np 19zl.Ludzie kupowali masło po pół kostki a nawet ćwiartki,podobnie jak chleb tez na polowe i ćwiartki...ale ..ale chleb miał wtedy 2kg..tak ..tak..i kosztowal 8 zl...a np takie cięcie u fryzjera 5 zl...całkiem inne wartości cenowe.I nie było tak że za komuny wszystko było państwowe..akurat w Czersku duzo prowadziło własny biznes.Kto dziś pamieta piekarnie Nitki na 21 lutego?..robił chleb taki swojski my nazywalismy go ze z blachy..super rzecz!..a bułki zytnie wielkie takie i zawsze rano cieplutkie,szneki z glansem czyli drożdzowki z lukrem ..pycha! jeszcze czuje smak ich ..nikt już tak nie robi..Starsi mówili nie że piekarnia u Nitki tylko u Aszika..po dziś dzień nie wiem czy to była rodzina jakaś co wcześniej piekła czy jakieś pokrewieństwo..Sklep motoryzacyjny i rowerowy był na rogu Rynkowej i Kościuszki..taa..tam to właśnie przed komunią marzylo się o rowerze..nawet o takim "ruskim"za 700zł..bo już o kolarzówie za 3000 tyś można było od razu zapomnieć...ale wchodziło się ,dotykało..smakowało się jak by to można było "śmigać" na czymś takim(roweru i tak nie dostałem ..musiałem się zadowolić zegarkiem "Wostok" i aparatem fotograficznym "Druch")Przyjęcia zresztą nie były takie jak dziś..pełne przepychu,kreacji dzieci...ale skromne  i prezenty też skromne były..akurat jesli chodzi o mnie to i tak niezle wyszedłem...a inni co było prawie zwyczajem, dostawali tylko zegarki..ale i tak człowiek się cieszył z każdej rzeczy..w tym niedostatku wszystko cieszyło.
Kawiarnia "Muszelka"...to jest temat!..miejsce spotkań młodzieży oczywista nieoficjalne..np..licealiści mieli zakaz przebywania w lokalach,nie mile to było widziane przez pedagogów.Jak sie umawiało z dziewczyną to najlepiej tam..oczywista młodzian musiał mieć kase.. to on finansował..Kultowy napój to cytroneta ,woda z sokiem cytrynowym plus słomka,,przynajmniej na to jako na minimum trzeba bylo mieć....cena 5 zł.. Za ladą krolowała "dzika Jadzia"...dlaczego dzika?..hmm ..chyba ze względu na wzrok ..taki przeszywający i lustrujący..hihi..ale myslę że to ktoś palnął i tak zostało to do niej przypięte.

3 komentarze:

  1. Cóż...na własnej skórze się przekonałam czym groziło przebywanie w "Muszli",do dziś nie zapomnę wizyty na "dywaniku u DYRKA" brrrrrrr przerażający terroryzm-pomimo pełnoletności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Była jeszcze "Bajka" Taki sklepik ze słodyczami, pralinkami i cukierkami...w którym sprzedawała śliczna pani z blond włosami...Ależ czytam te Twoje opowieści z młodości... ja zdecydowanie mniej pamiętam z tamtych lat:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam Bajkę jak się w chodziło pachniało cukierkami z czekolady cudowny zapach dla dzieciaka aż ślinka ciekła. Teraz tam jest chyba fryzjer. Lub coś podobnego

      Usuń